Santa Maria
Santa Maria
Marek  Kogut Marek Kogut
403
BLOG

Wachta 2

Marek  Kogut Marek Kogut Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

 Poprzednią notkę pisałem „na kolanie”, w knajpie na IX piętrze, z widokiem na wejście do portu w Dar Es Salaam, pijąc niezłe , miejscowe piwo Serengeti. Teraz jesteśmy gdzieś pośrodku Oceanu, niedziela, lekka nostalgia..

Morze jest galerią często zmieniających się, malowanych wiatrem, obrazów.....
Każda chwila jest inna. Wcześniejsze fascynacje wschodami i zachodami słońca ustąpiły miejsca (na podium) zauroczeniu  wschodami księżyca. Płynąc na wschód, na szerokościach okołorównikowych, w czasie wachty drugiego, Księżyc na spółkę z Orionem wskazuje nam kierunek. Pięknie razem wyglądają.
Statek płynie  księżycową rzeką, pośrodku ciemnego  oceanu......
Pewnej nocy,  dosyć długo „łysy” był szczelnie osłonięty chmurami, ani śladu na niebie. I nagle coś zabłysnęło i szybko odpływająca  chmura sprawiła że Księżyc „przemieszczał się” w naszym kierunku w zawrotnym tempie. UFO ? nie, to  „Dream works” (choć nie zauważyłem chłopczyka z wędką); sprawiał niesamowite wrażenie. Muzyka na mostku decydowała o tym, w jakim kierunku pójdzie wyobraźnia. Słuchaliśmy akurat Massive Attack, padło hasło : Gotham City .....
Innej nocy po wejściu na mostek zobaczyłem „turkusową fluoroscencyjnosć” rozciągającą się od horyzontu po horyzont. Zwykle, nocą, niebo jest jaśniejsze od wody, czasem może to być dla oczu jedna czarna masa bez widocznego horyzontu, ale żeby ocean był jaśniejszy od nieba ?
Najpierw ktoś stwierdził, że jakiś zbiornikowiec przed nami zgubił ”trochę” toksycznego ładunku. Filipińczyk powiedział, że to podwodne miasto.... Nie dociekałem, chłonąłem ten obraz z innego wymiaru. Wiatr był dosyć mocny, uderzał ze starburty około 60km/h, ale na powierzchni wody nie było widać żadnych „bałwanów”.  
„Wąsy” fal od dziobu nie wyróżniały się  swoją bielą, nie było ich. Turkusowe płaskomorze..... Trwało to kilka godzin, dopóki gdzieś przed nami nie pojawił się Księżyc... który ze swoją natrętną srebrzystością zmienił grę świateł i kolorów. Wkrótce opuściliśmy ten obszar... Nazajutrz Kapitan ukrócił wszelkie spekulacje; widział to wiele razy na południowych szlakach; olbrzymie kolonie planktonu wymywane z zatok, sprawiają, że ocean „świeci”.
Monotonne kołysanie, z głośniczka Toshiby ...
 Joe Dassin, i dedykacja dla Żony: „gdyby Ciebie nie było, po co miałbym istnieć .... w świecie bez nadziei.. bez żalu..co bym zrobił gdyby Ciebie nie było.. wymyśliłbym Ciebie... wymyśliłbym miłość........ „ Pachnie starą tandetą ? nie dla mnie....
Zazdroszczę trochę chłopakom dla których morze jest zawodem (dla mnie to tylko epizod). Morze hipnotyzuje, wciąga, uzależnia.... zanim się obejrzysz, wpadłeś z kretesem.
Po 78ym południku, jest powód, aby świętować, wyszliśmy z HRA, High Risk Area... jest barbecue ...nie ma wacht dla nas, i jest karraoke ...słońce zachodzi, chief przygotował super jedzenie... Kapitan postawił alkohol.. (za tydzień będzie w Polsce, stąd powodów jest kilka..) muzyka, za głośna, ale kto się poskarży ? sąsiadów jak na lekarstwo.... Filipińczycy śpiewają... ;) repertuar  od Paula Anki... szlachetne, złote napoje znikają w odmętach naszego pragnienia.... śpiewamy.. czerwoność zachodzącego słońca, wypierana ciemnością... ponad nami kadłub łodzi ratunkowej.. „Tawerna pod szalupą ratowniczą”... horyzont, skromne fale... tęsknota, chief mate schodzi z wachty, urodziła mu się kilka dni temu córka; jej wielbiciele będą wołać na nią Julia... a my tymczasem cieszymy się z nowego Życia .... i gratulujemy poczciwemu „niedźwiedziowi” (nie chodzi o pochodzenie; choć jest Rosjaninem z Kaliningradu, a o zewnętrzną i wewnętrzną misiowatość)....
Życie....
Przygoda się kończy... za kilka dni Rodzina.. zawsze jest jakaś cena do zapłacenia.
Bedąc o wiele młodszy marzyłem o morzu, jak to często mają „chłopcy z Bieszczad”, skończyło się na żaglówkach, Solina... zalew na Wisłoku, i książki Olgierda Borhardta; Znaczy Kapitan, Szaman Morski... i wiele innych. Marzenia po kilkudziesięciu latach się realizują...
Warto było czekać.
No i znowu lokalne piwko; Lion, jutro wylot do Domu...
 
Marek  Kogut
O mnie Marek Kogut

NORMALNY

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości